wtorek, 18 lutego 2014

4. Pa loczku.

W drodze do CH nudziło mi się, więc puściłam pierwszą lepszą piosenkę MM nie ukrywam spodobała mi się. Kiedy dojechałam była 8:00. Samochód zostawiłam na parkingu i poszłam. Kiedy tak szłam, szłam zobaczyłam czarny samochód i krzyk jakiś dziewczyn. Nagle pod górkę zaczęły biec panny taka wielka jak fala tsunami, albo jak wielki tabun zwierząt. Jprl o co chodzi? Szybko wparowałam do środka. Pomyślałam, że jakaś promocja i poszłam sobie kupić jakiś rzeczy. Kupiłam trochę ciuchów miałam już wracać, ale zwróciłam uwagę na dziewczyny, które tam stały. Piszczały i takie tam. Ty pomyślałam ''ty to na serio jakaś proma.'' Wepchałam się i moim oczom ukazali się 5-ęciu chłopaków. Co to kurde zlot papieży? Raczej nie bo jeden miał kręcone włosy. Podeszłam do jednej z dziewczyn i spytałam kto to jest.

Jakaś typiara - HAHAHA!! Co ty chyba żartujesz?
*H - Nie na serio. Kto to?
J.t - To jest One Direction. Najsławniejszy zespół na świecie! Co ty z księżyca się urwałaś?
*H - Dobra dzięki.
No ja pierdziele przecież Louise ich kocha. Zrobię jej prezent. Zwinęłam komuś po cichu kartkę z ich zdjęciem i podeszłam. Raczej się wepchałam. 

Harry - Jak się nazywasz?
*H - Harriet.
Harry - Ym. To dla Harriet? Podpisać?
Pierwszy miał lokowe włosy, drugi był chyba poważniejszy, trzeci był to blądasek. Obok siebie miał Takis, które fanka mu dała, czwarty był to mulat nie ukrywam piękny, piąty wesoły, śmieszny i chyba tylko jego imię usłyszałam, bo zabrał mulatowi lusterko był to Louis.
Harry - Halo. Dla Harriet?
*H - Nie, nie dla Louise. - Podał kartkę innym.
Harry - Czyli nie jesteś naszą fanką?
*H - Ujełabym lekko "Nie". Dzięki za autograf. Pa loczku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz