* W Londynie *
Stewardessa - Proszę wstawać. Jesteśmy na miejscu. Mam nadzieje, że lot się podobał.
Przemilczałam to. Zabrałam bagaże i wyszłam. Była 7:08. Masakra. weszłam do poczekalni i czekałam na nią kilka minut, a jaj wciąż nie ma.Postanowiłam do niej zadzwonić.
Lou - Halo?
*H - Hej, Louise tu Hari. Gdzie jesteś?
Lou - Już na lotnisku. Dopiero przyjechałam. Jakoś się znajdziemy. Pa.
*H - Halo??
Wyszłam z poczekalni i zobaczyłam dziewczynę z kartką, a na niej napisane było moje imię.
Lou - Hejo siostra.
*H - Hej kochana. Fajna fura.
Lou - Wiem, to co jedziemy?
*H - No jasne jestem wykończona.
W drodze do domu opowiedziałam jej co się stało w samolocie.
*H - Podobno mam się tobą opiekować.
Lou - Ah. Tak. Bo jestem niegrzeczna. Bo chodzę na koncerty One Direction.
*H - Czego??
Lou - Najsławniejszego zespołu na świecie. Co ty nie znasz?
*H - Tak.
Lou - Zapamiętam to sobie.
Podjechaliśmy pod dużą willę.
*H - Co ty to twoje?
Lou - No rodzice przysyłają mi dużo kasy.
*H - Mi nawet na jednego małego cukierka nie chcą dać.
Lou - Bo mnie bardziej kochają.
*H - Zamknij się. Popchnełam ją lekko.
*H - Co robimy?
Lou - Ja nic. Ja iść spać.
*H - Co?? Jest 7:30
Lou - No właśnie, pora spania.
*H- To ty idź spać, a ja idę do Centrum Handlowego.
Lou - Tylko mi nie zarysuj Horanka - rzuciła mi kluczyki.
*H - Kogo?
Lou - Mojej fury Horanka.
*H - Aha. Walnięta jesteś.
Lou - Pa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz